Demeter
W poszarpanej szacie, z rozwiązanymi
włosami, pełnymi prochu i popiołu, idzie żałobna i smutna […] — Demeter.
Wyschły w jej ręku kłosy zboża i zwiądł czerwony kwiat maku. Przymglone oczy, w
których już łez nie ma, wloką się z przedmiotu na przedmiot, zawiedzione i
bezradne. Matka szuka zaginionej córki. Oto zostawiła ją na łące, nad brzegiem
Oceanu, bawiącą się z nimfami. Odchodząc zabroniła jej zbierać narcyzów,
kwiatów zwodniczych, poświęconych bóstwom podziemnym. Persefona była posłuszna.
Zrywała tulipany, dźwigające na krępej łodyżce kielich żółty lub purpurowy,
hiacynty, w których pachnie dusza pięknego młodzieńca, i ciche, dobre fiołki, i
niebieskie oczka niezapominajek, a z daleka omijała narcyzy, albowiem — jak mówiła
matka — w ich białych płatkach śpi pragnienie, a ich woń odwraca myśli od
nieba. Wtem ziemia wydała kwiat, jakiego słońce nigdy nie widziało. […].
Cudowna woń napełniła niebo, ziemię, przeniknęła do słonej głębiny morza, aż
wszystkie nereidy podniosły się ze swych szmaragdowych łóżek i zawołały:
“Ach!"
Persefona
obejrzała się wokoło, czy jej nikt nie widzi, i prędko zerwała kwiat. Upiła się
jego zapachem, oczy jej zaszły mgłą i ciemność ogarnęła duszę. Wtedy rozwarła
się ziemia i Hades, bóg piekieł, porwał Persefonę na wozie zaprzężonym w czarne
rumaki. Gdy się ocknęła, wołała, krzyczała. Żaden bóg nie słyszał jej głosu, żadna
z nimf, z którymi bawiła się na łące, nie nadbiegła z pomocą […]. Otoczeni
chmurą pędzili ze świstem huraganu ponad ziemią i morzem. Z oczu Persefony
znikły znajome wybrzeża, wysypały się kwiaty z jej trzcinowego koszyka,
wreszcie otwarła się czeluść Tartaru.
Na
próżno matka pytała o nią każdego przechodnia. Ani bóg, ani człowiek, ani ptak
żaden nie podał jej wieści o córce. Błądziła po wszystkich lądach i morzach.
Nocą zapalała pochodnię i przy jej czerwonym blasku przeszukiwała załomy skał,
uroczyska leśne, zakamarki starych świątyń, dziuple drzew spróchniałych. […]
Pani urodzajów okryła pola żałobą. Przeklęła “łanów zieloną chwałę" i
zasiewy zmarniały, i trzody nie miały świeżej karmy, i ludzi nawiedził głód. W
żarnej spiekocie wyschły rzeki i krynice, a z opustoszałych ołtarzy nie wznosił
się ku bogom dym ofiar. Trzeba było przebłagać Demetrę. A ona właśnie
dowiedziała się całej prawdy od wszystkowidzącego Słońca i zagniewana na bogów
ukryła się tak, że nikt jej znaleźć nie mógł. Dopiero Hermes odszukał ją w
zapadłej pieczarze gór arkadyjskich, gdzie osiadła, z dala od świata, sama
jedna ze swoją żałobą. Dzeus wysłał do niej muzy i charyty, najmilsze i
najwymowniejsze boginki — nie słuchała, co mówiły. Wtedy nakazał bratu Hadesowi
zwrócić porwaną Persefonę. Król piekieł spełnił zlecenie, lecz rozstając się z
Persefoną, podał jej jabłko granatu, a ona zjadła kilka ziarnek nie wiedząc, że
ta odrobina wiąże ją na zawsze z państwem cieniów. Odtąd corocznie, na przeciąg
trzech miesięcy, musiała wracać do męża. Gdy Persefona wychodziła z podziemia,
świat maił się wszystkimi kwiatami wiosny, tak wielka była radość Demetry. Ale
równie wielka była boleść przy każdym rozstaniu. Żegnały się, jakby się już
nigdy więcej nie miały zobaczyć. […] I wówczas, jak w owe pierwsze dni żałoby,
Demeter odchodzi od pól i ogrodów i wszystko zamiera. […] Zima. A gdy przeminie, wraca Persefona do
matki, niosąc ze sobą nową wiosnę. […] A więc Demeter była boginią życia, jak znów Persefona (zwana często: Korą,
“córka") boginią śmierci. Atrybutami Demetry i Persefony są kłosy i maki,
narcyz i
jabłko granatu. […] Wyobrażana była Demeter jako poważna bogini o
oczach pełnych zadumy; na głowie ma wieniec z kłosów, a w ręce trzyma
pochodnię; powłóczysta szata opada jej do stóp.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz