👉Fragment „Mitologii” Jana Parandowskiego
Apollo
Apollo był synem Dzeusa i Latony.
Urodził się na wyspie Delos, pod drzewem palmowym. Gdy miał przyjść na świat,
ze wszystkich stron przypłynęły łabędzie, a otoczywszy zwartym kołem
błogosławioną wyspę śpiewały cudnie. Apollo patronem wieszczów, śpiewaków i
poetów, których zwano “dziatwą Apollina". Sam grał mistrzowsko na cytrze.
Kalliope (Pięknolica), muza pieśni bohaterskiej, trzyma rylec i tabliczkę do pisania; Klio (Głosząca sławę) zajmuje się historią i ma zwój pergaminu; Euterpe (Radosna), patronka liryki, gra na flecie; Taleja (Rozkoszna) pokazuje maskę komiczną jako muza komedii; Melpomene (Śpiewająca) jest muzą tragedii i poznać ją można po smutnej masce, którą jej dają za godło; Terpsychora (Kochająca taniec) z wielką lirą w ręku uczy ludzi tańca; Erato (Umiłowana) na małej cytrze wygrywa pieśni miłosne; Polihymnia chodzi w głębokiej zasłonie, jakiej używało się przy obrzędach religijnych, albowiem zsyła natchnienie tym, którzy piszą hymny i pieśni pobożne; Urania (Niebiańska) dźwiga globus astralny, bo jej dziełem jest gwiaździarstwo.
Apollo był jedną z najjaśniejszych postaci greckiego Olimpu. Nazywano go Zbawcą, gdyż wspierał ludzi w cierpieniu, ratował z nieszczęścia, śmierć odwracał, zbrodniarzy oczyszczał z grzechów. Był lekarzem duszy i ciała — ten bóg światła i pociechy, łaskawy i dobroczynny.
Wieniec laurowy dawano w nagrodę poetom, przypomina go również wyraz: laureat.
„Mit o Apollinie i Marsjasie"
Raz Apollo wdał się w zawody z niejakim Marsjasem, który był nieporównanym flecistą. Sędziami obrano pasterzy i pasterki strzegące swych trzód na górze Nysa. Marsjas grał pierwszy i wszystkich zadziwił. Jego fletnia naśladowała kląskanie słowików, szmer źródeł, daleki głos ech leśnych, poszum burzy, tworząc jak gdyby hymn pochwalny na cześć tej przyrody, której nieuczony Marsjas był dzieckiem i wychowankiem. Już był pewny zwycięstwa, gdy Apollo uderzył w struny swej cudownej cytry. Grał i śpiewał jednocześnie. Co chwila dobywał z dusz słuchaczy to uniesienie radości, to słodkie pragnienie, to znów smutek serdeczny. Przyznano mu pierwszeństwo. Wtedy Apollo schwycił pokonanego Marsjasa, przywiązał go za ręce do drzewa i żywcem odarł ze skóry. Umarł Marsjas i wielki płacz ozwał się z głębi lasów i gór; wszystkie boginki górskie, wszyscy bogowie leśni wylewali po nim łzy tak obficie, że z tych łez wypłynęła rzeka, którą nazwano jego imieniem — Marsjas.
Mity o królu Midasie (1 i 2)
1 A przy tym zdarzyła się rzecz bardzo śmieszna. Oto król Midas, który był również świadkiem owych zawodów, odszedł
niezadowolony. Jemu nie podobała się gra Apollina, on jeden głosował za
Marsjasem. Bóg zemścił się i dał mu ośle
uszy. Królowi jednak nie wypada mieć oślich uszu. Midas ukrywał swą hańbę
pod czapką, której nigdy nie zdejmował. Ale był ktoś, kto znał tajemnicę
królewską — nadworny fryzjer, który goląc Midasa widywał go bez czapki. Król
pod karą śmierci nakazał mu milczenie. Zacny balwierz bał się śmierci, ale
posiadanie tak niesłychanego sekretu nie dawało mu spokoju. Koniecznie chciał
się komuś zwierzyć. Nie mogąc inaczej, pobiegł nad brzeg morza, wykonał tam jamkę
w ziemi i w głąb niej krzyknął, co miał sił: “Król Midas ma ośle uszy!" To
mu ulżyło. Tymczasem — widocznie za zrządzeniem bogów — na tym miejscu, gdzie
była jamka, wyrosła trzcina, cały łan trzciny. I ledwo tylko wiatr powiał,
trzciny jęły się poruszać, szemrzeć, zbierać się w głos, który mówił: “Król
Midas ma ośle uszy". Po całym kraju szedł ten zdradziecki szept trzcin i
rzecz się stała jawna ku wielkiemu zmartwieniu dobrego króla, którego jedyną
wadą było to, że nie znał się dobrze na muzyce.
*****************************************************
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz