👉Fragment „Mitologii” Jana Parandowskiego
„Mit o Prometeuszu”
„Mit o Prometeuszu i Pandorze”
„….Człowiek jest tworem jednego z
tytanów — Prometeusza, który ulepił go z gliny pomieszanej ze łzami. Duszę zaś
dał mu z ognia niebieskiego, którego parę iskier ukradł z rydwanu słońca.
Niedaleko miasta Panopeus pokazywano chatę z cegieł, gdzie Prometeusz ongi
dokonywał swej pracy. Dokoła leżały odłamki gliniastej ziemi, a szedł z nich
zapach jakby ciała ludzkiego. Były to bowiem resztki nie zużytego materiału.
Dziś jeszcze czerwona ziemia beocka przypomina baśń o stworzycielu rodu
ludzkiego.
Człowiek Prometeusza był słaby i
nagi. Palce miał zakończone zbyt kruchymi paznokciami, by mu były obroną przed
pazurami dzikich zwierząt. Jedynie jego postać, niepodobna do otaczających
stworzeń, była widocznym obrazem bogów. Brakowało mu tylko ich siły. Niby mdłe
zjawy senne błądzili ludzie, bezradni wobec potęg przyrody, której nie
rozumieli. Wszystkie ich czyny były nieświadome i bezładne. Widząc to
Prometeusz ponownie zakradł się do wielkiego spichlerza ognia niebieskiego i
przyniósł na ziemię pierwsze zarzewie. W siedzibach ludzkich zapłonęły jasne
ogniska ogrzewając mieszkańców i płosząc drapieżne bestie. Mądry tytan uczył
ludzi umiejętnego używania ognia, sztuk i rzemiosł.
Nie podobało się to Dzeusowi. Mając w
pamięci niedawną walkę z gigantami, obawiał się wszystkiego, co pochodzi z
ziemi. Kazał wtedy Hefajstosowi, z bogów najbieglejszemu we wszystkich
kunsztach, stworzyć kobietę cudnej urody, na wzór bogiń nieśmiertelnych. Gdy
misterne to dzieło już było gotowe, Atena nauczyła pierwszą niewiastę pięknych
robót kobiecych; Afrodyta otoczyła jej oblicze wdziękiem i w oczy wlała urok
uwodzicielski; Hermes dał jej skryty i pochlebczy charakter wraz z darem
kuszącej wymowy; w końcu ubrano ją w złoto i uwieńczono kwiatami. I nazwano ją
Pandorą, albowiem była ona darem dla ludzi od wszystkich bogów i każdy z bogów
obdarzył ją jakąś szczególną właściwością. W posagu otrzymała glinianą beczkę
szczelnie zamkniętą, której zawartości nikt nie znał.
Tak wyposażoną Pandorę zaprowadził
Hermes, posłaniec bogów, na ziemię i zostawił ją przed chatą Prometeusza. Mądry
tytan wyszedł przed dom przyjrzeć się pięknej nieznajomej i od razu zwietrzył
jakiś podstęp. Nie przyjął jej więc, ale odprawił i innym doradzał tak samo
postąpić. Lecz Prometeusz miał brata nie bardzo rozumnego, imieniem Epimeteusz,
co się wykłada: “wstecz myślący". Ten nie tylko nie wygnał Pandory, lecz
natychmiast z nią się ożenił. Pandora ciekawa była zajrzeć do owej beczki,
którą bogowie dali jej we wianie. Ale przyszedł Prometeusz, odwiódł brata na
stronę i przestrzegał: “Niemądry Epimeteuszu — rzekł — zrobiłeś już jedno
głupstwo, żeś tę niewiastę, na zło chyba stworzoną przez bogów, przyjął do
domu. Nie czyń przynajmniej drugiego głupstwa i nie otwieraj beczki ani żonie
nie pozwalaj, bo tak mi się zdaje, że w niej jakieś wielkie licho siedzi".
Epimeteusz przyrzekł, że się nad tym zastanowi. Miał zwyczaj myśleć bardzo
długo i powoli, tak że zanim zdążył rozważyć słowa brata, szybkomówna Pandora
nakłoniła go do otwarcia beczki. I oczywiście stało się nieszczęście. Ledwo podniesiono
wieko, wyleciały na świat wszystkie smutki, troski, nędze i choroby i jak kruki
obsiadły biedną ludzkość.
Prometeusz chciał teraz bogom
podstępem za podstęp odpłacić. Zabił wołu i podzielił go na dwie części: osobno
złożył mięso, które owinął skórą, oddzielnie zaś kości, i nakrył je tłuszczem.
Za czym poprosił Dzeusa: “Którą część weźmiesz, będzie odtąd bogom
poświęcona". Dzeus wybrał tę, gdzie było więcej tłuszczu, domyślając się
pod jego grubą warstwą najdelikatniejszego mięsa. Natychmiast przekonał się, że
były to same kości, okryte najgorszym tłuszczem. Ale wyrok był nie cofniony: te
właśnie części zwierząt składano w ofierze bogom niebieskim. Dzeus zemścił się
okrutnie. Na jego rozkaz przykuto Prometeusza do skały Kaukazu. Co dzień
zgłodniały orzeł zlatywał, by mu wyjadać wątrobę, która wciąż odrastała. Wokoło
było pusto i głucho. Skazaniec nie słyszał głosu ludzkiego ani nie ukazywała mu
się twarz przyjazna. Palony gorącymi, promieniami słońca, bez ruchu i
spoczynku, trwał Prometeusz, niby wieczny wartownik, dla którego zawsze za
późno przychodzi noc w płaszczu gwiaździstym i za późno zorza poranku roztapia
się w ciepłocie dnia. Jego próżne jęki spadały w przepaść gór jak martwe
kamienie.
Prometeusz jest jedną z
najwznioślejszych postaci w mitologii — bóg, który cierpiał przez miłość dla
ludzi. Zanim do nich przemówił, byli jak ślepcy i brodzili w mroku, nie wiedząc
ani o sobie nic, ani o świecie otaczającym, były im obce budowy kamienne,
strzelające ku słońcu, nie znali sztuki ciesielskiej. Nie umieli powiedzieć,
kiedy następuje kres zimy lub kwietnej wiosny albo jesieni bogatej w plony.
Żyli jak mrówki w ciemnych jaskiniach, aż on im pokazał, gdzie wschodzą gwiazdy
i kędy zachodzą. Dał im naukę o liczbach, najprzedniejszą wiedzę i objawił kunszt
pisma, ten skarbiec pamięci i źródło poezji. Oswoił zwierzęta, konie zaprzągł
do wozu i na słone morze spuścił płóciennoskrzydłe statki. Dał chorym lekarstwa
kojące i wynalazł zioła, które ból usuwają. W głębi ziemi wyśledził cenne
metale i objawił, jak ze snu, lotu ptaków i głosów w przyrodzie odgadywać
przyszłość. Prometeusz w człowieku rozbudził ducha i dał mu moc panowania nad
światem.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz